343 Shares 1057 views

Harmonijnie wybrani aktorzy. "Terminator: niech przyjdzie Zbawiciel"

Duży film wojskowy z bitwami na wodzie, na lądzie i powietrzu, z komputerem Schwarzenegger i wszelkimi terminatorami – tak robili aktorzy podczas kręcenia czwartej części kultowej franczyzy. "Terminator: Zbawiciel Przyjdź" ma wszystkie niezbędne elementy: mocno powiązany skrypt, potężna mitologia, imponujące efekty specjalne i harmonijny obsad.

Czwarta część sagi

Dwa poprzednie epizody śmiertelnej wojny między ludzkością a maszynami, filmowane przez Jamesa Camerona, od dawna stały się kultowe i podręcznikowe, zasługują na uznanie za najlepsze części franczyzy. Ale ich intensywna śmiertelna konfrontacja, szalona jazda została pochowana przez zupełnie nieudany trzeci epizod "Powstania Maszyn". Reżyseria Jonathana Mostowa stworzony z myślą o czymś niewyobrażalnym, a nawet aktorzy, którzy wzięli udział w sesji zdjęciowej, zgodzili się na to. "Terminator: Zbójca przychodzi" – czwarty odcinek sagi – został zastrzelony przez następcę Mostowa i Camerona, w reżyserii McGee, znanej widzowie aniołów Charliego. Jego ponurym potomstwem z bliskiej przyszłości o bitwie ludzi i maszyn powoduje nostalgię dla byłego "Terminatora" i zachęca widzów, aby poczuli współczucie dla nowych. W rzeczywistości McGee w najbardziej naglący sposób zrestartował sagę – odczuwał to publiczność, krytycy i aktorzy zaangażowani w projekt. "Terminator: Niech przyjdzie Zbawiciel" opublikowano pod hasłem: "Początek Koniec".

Działka

Narracyjna narracja rozwija się w 2003 roku. Dr Serena Kogan (Helena Bonham Carnert) zostaje wysłana do więźnia i skazana na śmierć przez Marcusa Wrighta (Sam Worthington). Ona prosi głównego bohatera, aby dać jej śmiertelne ciało do eksperymentów medycznych. Rok po opisywanych zdarzeniach SkyNet inicjuje trzecią wojnę światową, która zabija niemal całą ludzką cywilizację. W 2018 r. Inteligentni cyborgi niszczą ocalałych. W tej chwili Marcus odzyskuje przytomność, nie rozumiejąc, dlaczego wciąż żyje. Zniechęcony tym, co dzieje się wokół, niemal staje się ofiarą cyborga, ale młody Kyle Reeves (Anton Yelchin) udaje mu się uratować. Nastolatek wprowadza Marcusa w toku wydarzeń, opowiadając nie tylko o wojnie, ale także o ruchu oporu prowadzonym przez legendarnego Johna Connora (chrześcijańskiego Bale). Marcus postanawia znaleźć Connor, nieświadomy, że jest pionkiem w walce z maszynami i ludźmi.

Przygotowanie

Jedną z zalet reżysera jest chic casting aktorów. McGe zebrał znakomity zespół aktorski, idealnie współgrający z ideami współczesnych o najbliższej przyszłości ludzkości. Dla lepszego zrozumienia atmosfery projektu i całkowitego zanurzenia się w ponurym świecie obrazu, reżyser musiał koniecznie przeczytać opusy Cormaca McCarthy "Droga" i "Czy Androids Electro Players" Philip Dick. Cała załoga musiała czytać, w tym wszystkie zaangażowane aktorzy. "Terminator: niech zbawiciel przyjdzie" mógłby być inny, jeśli twórcy przeprowadzili się, zgodnie z planem, reżyserzy i członkowie obsady z trzeciej części bez zmian. Producenci zdołali uzyskać zgodę Claire Danes, Nick Stahl i Jonathan Mostow. Ale w 2007 r. Miały miejsce zasadnicze zmiany w planach. Dyrektorem był McGee, artysta wykonawczy roli Connor – chrześcijańskiego bale, znany z "Batman: Początek". Na naglące zalecenia D. Camerona na rolę jednego z głównych bohaterów zaproszono mało znanego australijskiego aktora S. Worthingtona (później stał się głównym bohaterem "Avatar").

Dwie ikony roli

Czasem, gdy podążasz za grą Christian Bale, wydaje się, że John rozpostarłby skrzydła i wpadł na niebiosa, jak Batman-bat. Prawdopodobnie bardzo trudno było zagrać dwie kanoniczne role-ikony, ale aktor zdołał sobie z tym poradzić. Bohaterami naczelnego dowódcy (Michael Ironside) i Kyle Riza, grany przez Antona Yelchina, udało się w chwale. Młody 19-latek, amerykański aktor rosyjskiego pochodzenia, zawsze marzyl o występach w artystycznych projektach filmowych, ale ze względu na jego wybitną fakturę i orientacyjną wydajność, Anton zostaje zaproszony do występowania w filmach, bohaterach fantasy i thrillerów.

Film to wspomnienie Sama Winstona

W odróżnieniu od trzeciego odcinka, w czwartej części efekty cyfrowe zostały zredukowane do dopuszczalnego minimum. Proces kręcenia filmu towarzyszył kontuzjom: Sam Worthington zdołał uszkodzić plecy, Christian Bale złamał mu ramię, a jeden z mistrzów efektów specjalnych stracił nogę podczas strzelania do eksplozji. Ten film poświęcony był pamięci Sama Winstona – jednego z wiodących mistrzów efektów specjalnych, biorących udział w filmie "Terminator" i zmarło podczas kręcenia filmu.

Wrócę

Możliwe, że pierwsi Cameron "Terminators" dla przeważającej większości widowni pozostaną przykładowymi, ale czwarty odcinek jest okazją, by przez krótki czas zanurzyć się w przeszłości, w której roboty rozumiały ludzkie emocje i uczucia. Film powinien być przynajmniej przezwyciężony, aby dowiedzieć się, czy pojawi się w nim terminator Schwarzenegger.