706 Shares 2804 views

Muzeum "Pole Cudów" istnieje!

Ile razy słyszeliśmy frazę: "Te prezenty są wysyłane do muzeum pokazu kapitału" Dziedzinie Cudów! " Nie wiem, jak inni, ale regularnie pytałem: "A gdzie jest to muzeum?" Czy to naprawdę istnieje? " A potem myśl: "To byłaby tam wizyta!" Jak się okazało, to nadal istnieje, a nawet ma specyficzny adres: pawilon nr 1 w All-Russian Exhibition Center w Moskwie. Nawiasem mówiąc, opłata za wstęp do tego muzeum ma charakter czysto symboliczny – tylko 200 rubli.

Pierwsze sformułowanie sakramentalne: "To eksponat trafi do muzeum" Dziedzictwo Cudów "- powiedział Vladislav Listyev, przyjmując samowary od jednego z uczestników programu jako prezent. Przez lata istnienia programu stało się tradycją prezentowanie prezentera prezentów uczestników programu. Dzisiaj liczba eksponatów muzeum przekroczyła 5000. Fani "Polaków Cudów" w każdym programie oglądają proces prezentowania prezentów: tutaj i wyroby rzemieślników ludowych oraz wszelkiego rodzaju kostiumy narodowe, herby miast, różne wyroby alkoholowe, prezenty natury wszelkiego rodzaju: świeże, solone, suszone I smażone. Na przykład rodzaj aksakal z Azji Centralnej uroczyście podał lidera trawy, z którego "będziesz się śmiał, nawet jeśli tego nie chcesz". Czy trawa dotarła do muzeum jest nieznana W rzeczywistości produkty muzeum "Pole cudów" nie wykazują, tylko rzeczy.

W miejscu honoru, "czarnej skrzynki", z której mogą się pojawić kluczyki do samochodu lub kapusty: do kogo, jak miałoby to szczęście. Pomieszczenie, w którym mieści się muzeum "Pole Cudów", jest dość bliskie dla tak wielu eksponatów, więc nie ma tłoczności eksponowanych przedmiotów. Ale prawie wszystko może być dotykane, a kostiumy – spróbuj na siebie. Każdy odwiedzający ma możliwość wypełnienia formularza i uczestnictwa w programie "Dziedzinie Cudów".

Wiodący show-kapitalistyczny Leonid Jakubowicz nie odwiedza muzeum, ale jego obrazy są wszędzie: na ścianach w formie obrazów, zdjęć i mozaiki, na półkach w postaci śmiesznych figurek i matrioszk. Nawet na ostrzeżonym znaku drogowym Leonid Arkadevich jest na zdjęciu, który jeździ na wałkach.

Kolekcja broni i kryształu, umieszczona w szkłach, przyciąga uwagę . I hełmy ochronne, ofiarowane przez uczestników Jakubowicza, wystarczające do wypożyczenia plutonu strażaków. A jeszcze w muzeum są krzyżówki wszędzie: wycinane z drewna, haftowane jedwabiem i koralikami, a nawet malowane na butelce z tajemniczym roślinnym, najwyraźniej w nim i rosną. Są też ceramiczne krzyżówki i wykończone metalem.

Na półkach muzeum można zobaczyć wiele różnorodnych potraw. Zasadniczo są to tablice z rysunkami i godami miast, ale nie można ich wyliczyć, ponieważ większość z nich gromadzi się w stosach. Samowary, czajniki z zabawnymi inskrypcjami, przybory wykonane z drewna, kora brzozowa i metal – co tu nie ma! A monety są rozrzucone po całym terenie. Może to szczęśliwy znak?

Zwiedzając muzeum "Dziedzinie Cudów", zaczynasz zdawać sobie sprawę z tego, jak są ludzie utalentowani i pomysłowi. Trochę się rozczarowałem, że eksponaty są rozmieszczone chaotycznie i ciasno, a każdy z nich jest wyjątkowy i zasługuje na szczególną uwagę. Pomimo wszystko idź do muzeum kapitału "Pole cudów" nadal warto.