94 Shares 4293 views

Aleksander Sizow – jedyny ocalony w katastrofie lotniczej pod Jarosławem

Wrzesień 2011 r. Miał miejsce tragedię na szeroką skalę – cały zespół hokejowy rozbił się w katastrofie lotniczej. Bezpośrednio po wyjściu z wysokości około 5-10 metrów samolot rozbił się, pozostawił, wydawało się, że nie ma najmniejszej szansy na przetrwanie nikogo, kto znalazł się na pokładzie tego niewłaściwego lotu. Prawdziwy cud zdarzył się, pośród 45 osób był szczęśliwy człowiek – inżynier lotnictwa Aleksander Sizow. Był niesamowicie zdolny przetrwać po katastrofie liniowej.

Przerwany lot

Słynny zespół hokejowy Lokomotiv wyruszył do Mińska 7 września, aby zagrać mecz, który w końcu nie miał miejsca. Prędkość odbywała się w normalnych warunkach pogodowych i wydawało się, że nic nie poprzedziło nieszczęść. Lot miał odbywać się dzień wcześniej, ale został przesunięty w związku z Międzynarodowym Forum Politycznym. Samolot próbował oderwać się od ziemi już za granicą pasa startowego. Jak pokazały kamery CCTV, było zauważalne, że z jakiegoś powodu liner brakowało trakcji, i to było poza linią. Załoga podjęła zdesperowany krok, a mianowicie próbę latania już nie z pasa, ale z ziemi. Odrywając ziemię, samolot zdołał unosić się w powietrzu na niewielkiej wysokości, ale z dużą prędkością wpadł do masztu latarni morskiej, a następnie, latając trochę bardziej, upadł.

Jedynym ocalałym jest Aleksander Sizow

Na początku szansę na przetrwanie dano dwóm – hokeja Alexander Galimov i jeden człowiek z załogi. To był lotnik Aleksander Sizow. Ale niestety Galimov po pewnym czasie zmarł w szpitalu, ale Sizow miał większe szczęście. Przez długi okres rehabilitacji doznał długiego przebiegu rehabilitacji i spędził ponad 1, 5 miesięcy w Instytucie Badań nad Bezpieczeństwem Sklifosovsky. Zdiagnozowano u niego złamania żeber, otwartego uszkodzenia czaszki, towarzyszy uszkodzeń mózgu, złamań kości udowej i oparzeń ciała.

Był hospitalizowany w bardzo poważnym stanie, ale lekarze dali optymistyczne prognozy. Z czasem pojawił się pozytywny trend w jego stanie. Aleksander Sizow przeszedł operację, w tym chirurgię plastyczną do przeszczepu skóry. Po zwolnieniu przyznał, że pomimo incydentu chce powrócić do pracy zawodowej.

Wspomnienia Sizowa z ostatnich minut przed katastrofą podczas pierwszego wywiadu

Aleksander Sizow, który przeżył straszliwą katastrofę lotniczą, wygłosił pierwszy wywiad, podczas którego był w szpitalu rehabilitacyjnym. Powiedział dziennikarzom ostatnie minuty przed katastrofą lotniczą. Przypomniał sobie wszystko, co wydarzyło się wtedy na płaszczyźnie, i psychologicznie trudno mu przypomnieć sobie obrazy tej tragedii, która potrząsnęła całą Rosją.

Jak powiedział, nawet przed startem było jasne, że na pokładzie niezależnej sytuacji powstało i coś poszło nie tak. Samolot nie mógł startować przez długi czas z pasa startowego, a potem zdał sobie sprawę, że byli już poza zespołem i startowali z ziemi. Potem samolot zaczął spadać na bok, a potem przyszła straszna świadomość, że mają zamiar zerwać.

Katastrofa lotnicza

W tej chwili, gdy samolot spadł na ziemię, Aleksander Sizow nie był zapięty. Poczuł silny cios za ciężką ciało po prawej stronie ciała. Potem Sizow poczuł, że jest w wodzie, ponieważ podczas katastrofy spadła do wody część samolotu, a mianowicie salon, a część ogonowa znajdowała się nad brzegiem rzeki. Pierwsze minuty po katastrofie zdawały się wymykać z pamięci. Wtedy policja powiedziała mu, jak próbuje wyprowadzić swojego kolegi z ognia – stąd spory, które otrzymał później.

O cudownym zbawieniu

Tego dnia był na fotelu pasażera w ostatnim rzędzie, więc był na końcu ognia. Nie zapiął pasów, a może uratował mu życie. Podczas upadku statku Sizov trafił do wyjścia ewakuacyjnego. Dzięki temu mógł wydostać się z palących gruzu w czasie. Obudził się już w wodzie, która płonęła spalonym naftą. Mówi o zbawieniu tylko jako cud, ponieważ wie, jak wiele nikt nie wie o skali tragedii, z której zdołał wydostać się z żywych. Z samolotu praktycznie nic nie pozostało, po katastrofie samolotu Yak-42 wyglądał jak kawałek skręconego żelaza. Dzięki takiemu uszkodzeniu samolotu, który upadł z wysokości, przeżycie jest naprawdę darem od góry. Podczas swojego życia musiał walczyć w szpitalu – wszedł tam w ciężkim stanie, z wieloma kontuzjami, ale, jak mówi, miłość i wsparcie rodziny pomogły mu odzyskać z ciosu.

Opinia Sizova

Według niego stan samolotu przed wyjazdem odpowiadał wszystkim wymaganym standardom – osobiście brał również udział w inspekcji samolotu. Do tego zaprzecza jednej z wersji, że lot został przeprowadzony w pośpiechu ze względu na fakt, że w tym czasie lotnisko było mocno zatłoczone. Zdaniem Aleksandra Sizowa katastrofa lotnicza zdarzyła się nie z powodu wadliwego funkcjonowania samolotu, a przygotowania do lotu były przeprowadzane jak zwykle. Nie było absolutnie żadnych zarzutów dotyczących stanu sprzętu lotniczego i przygotowań do lotu, jak stwierdził prasie, co eliminuje powód nieprawidłowego funkcjonowania głównych systemów i mechanizmów. Zaprzecza również jednej z istniejących wersji nieprawidłowego umieszczenia bagażu, że wszystko zostało zrobione zgodnie z zasadami.

Wersja dochodzenia

Oficjalna wersja była czynnikiem ludzkim, mianowicie mimowolną depresją hamulców podczas rozproszenia statku powietrznego. Prędkość samolotu w fazie startowej była niższa niż ta, która powinna być. Przypadek ten przypisywany jest faktowi, że załoga lotnicza nie miała wystarczających umiejętności do zarządzania tym statkiem i nie miała niezbędnej liczby nalotów w procesie szkolenia i przekwalifikowania. Zgodnie z oficjalnym przedstawicielem Komitetu Śledczego, wydano w sposób nielegalny. Na rozprawie odczytywano transkrypcje radiowe, w których wyrazy "Co robisz?" Słyszano, a stało się jasne, że parking, na którym miał być Yak-42, był wtedy zajęty przez inny samolot.

Życie po katastrofie lotniczej

Aleksander Sizow po katastrofie , fizycznie powracającej z incydentu, nadal pracuje w swoim zawodzie – jest równie zajęty lotnictwem. W tym czasie w 2011 r. Miał 52 lata i przeżył drugie urodziny. Już od dawna wyzdrowiał z tragedii, a po pewnym czasie nie był w stanie tego całkowicie poradzić. Nie lubi pamiętać tego strasznego dnia i stara się nie mówić o tym. Według niego, nawet po kilku latach nie da się w pełni odzyskać z powodu tragedii. Aleksander Sizow pozostał teraz wierny swojemu zawodzie, z jednym wyjątkiem – teraz nie chce iść w górę. Obecnie pracuje jako mechanik lotniczy w Yakovlev Experimental Design Bureau. Nie zamierza rezygnować z pracy, którą poświęcił swoje życie. Z żoną Svetlaną Konstantinovną i synem Antonem mieszka na przedmieściach Żukowskiego i nie lubi prasy do życia. On w zasadzie nie komunikuje się z dziennikarzami i nie lubi wydawać wywiadów na ten temat.